Stało się. Nokia nie jest już największym producentem telefonów komórkowych na świecie. Koroną z głowy Finów strąciło Apple. Wspierane notabene przez Samsunga. Tym samym drugi kwartał 2011 jest pierwszym, po 15-letnim okresie supremacji, kiedy były producent kaloszy z Espoo musiał ustąpić z pozycji lidera i zadowolić się ostatnim miejscem na podium. Według danych zebranych przez Strategy Analytics nowym królem jest producent iPhone’ów. Tuż za nim czyhają autorzy sukcesu Galaxy S II.

Udział Apple w rynku smartfonów wzrósł z 13,5 proc w II kwartale 2010 do 18,5 proc. w okresie od kwietnia do czerwca roku bieżącego. Skok ten jest o tyle skromny, że goniący Cupertino Samsung odnotował zysk na poziomie 12,5 pkt. proc. i ostatecznym wynikiem 17,5 proc. Tymczasem Nokia musi aktualnie zadowolić się zaledwie 15,2 proc. rynku w porównaniu z 38,1 proc w 2010 roku.

Jak słusznie podkreśla Wall Street Journal, wyniki te będą główną przyczyną zintensyfikowania działań marketingowych i zaognieniu rywalizacji pomiędzy Suwonem a Cupertino. Dzieląca ich różnica jest tak niewielka, że obie firmy będą konkurowały ze sobą w bardzo brutalny sposób. Przynajmniej do końca bieżącego roku. I choć ze strony Samsunga na razie nie widać żadnych ruchów w postaci nowych produktów, Apple już szykuje się do premiery kolejnej odsłony swojego smartfonu.

Neil Mawston, szef działu Wireless Device Strategies w Strategy Analytics, podkreśla, że Samsung musi zwiększyć swoją obecność na rynku detaliczny smartfonów w Stanach Zjednoczonych, Chinach, Japonii i Wielkiej Brytanii. W jego ocenie koreańska firma powinna także zwiększyć nacisk na ciągłe ulepszanie i aktualizowanie urządzeń wykorzystujących system Android, ale także te wykorzystująca mobilną platformę Windows oraz swojego własnego – Bada. Mawston uważa też, że firma potrzebuje stworzenie zaawansowanego serwisu opartego na technologii „cloud computing” pozwalającego na zdalny dostęp do osobistych danych czy muzyki.

Relacje między Suwonem a Cupertino są prawdziwie intrygujące. Po pierwsze Apple jest stałym klientem Samsunga jak chodzi o podzespoły bazowe dla iPadów i Phone’ów. Mało tego, sadownicy z Doliny Krzemowej są – według danych za 2010 rok – drugim największym odbiorcą podzespołów, zaraz po Sony Electronics. Nie można jednak zapominać zaogniającego się sporu sądowego, jaki toczy się przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości od marca 2011. Ekipa Steve’a Jobsa oskarżyła wówczas „Trzy Gwiazdy” o kopiowanie rozwiązań z iPhone’a w tworzeniu Galaxy S. Korea nie pozostała dłużna i podobne oskarżenie przedstawiła przed Amerykańską Komisją Handlu Międzynarodowego (U.S. International Trade Commission). Obie sprawy mają się dobrze, na rozwiązanie jeszcze trochę przyjdzie nam poczekać.

Samsung nie wydaje się być jednak w ciekawym położeniu. Po ogłoszeniu wyników finansowych firmy za II kwartał 2011, okazało się, że firma choć z 4 proc. wzrostem przychodu, odnotowuje 18 proc. spadek dochodów w porównaniu z analogicznym okresem roku 2010. Na dodatek producent postanowił wstrzymać przekazywanie raportów ze sprzedaży do wiadomości publicznej. W domysłach analityków rynku jest to związane z trwającą batalią sądową.

W świetle tych informacji czeka nas prawdziwie zacięta walka o klienta. Nie wykluczone, że spory prawne zostaną odsunięte na bok. Bo choć są idealnym – w rozumieniu rynku amerykańskiego – narzędziem podkładania sobie kłód pod nogi, w wyścigu liczyć się będą wyłącznie konsumenci. Od liczby sprzedanych urządzeń zależeć będzie pozycja na podium. III kwartał oceniać możemy jeszcze jako gromadzenie sił, zwieranie szyków. Prawdziwa batalia rozpocznie się wraz z początkiem października, kiedy to działy handlowe obu firm rozpoczną pierwsze roszady przed zbliżającym się okresem świątecznym. I – jeśli wierzyć plotkom – iPhone 5 faktycznie pojawi się 7 września, Samsung będzie musiał zaprezentować coś równie interesującego, a zarazem nieinwazyjnego w użyciu. W tej roli na pewno nie sprawdzi się domniemany Nexus Prime.

Comments are closed.