Sos Sosowski, niezależny twórca gier, o którym zrobiło się ostatnio głośno ze względu na jego najnowszy tytuł, szaloną przygodówkę typu point’n’click – McPixel. Tymczasem, jeśli jeszcze tego nie wiecie, pochodzi on z Polski, a jego prawdziwe nazwisko to Mikołaj Kamiński. Popularność McPixela została mu zapewniona przez dosyć oryginalną politykę dystrybucji. Otóż sprzedawał on swoją produkcję za 10 dolarów w wersji bez żadnych zabezpieczeń DRM. Z tego powodu szybko trafiła na największy serwis z torrentami, Pirate Bay. Tam cieszyła się znacznie większym uznaniem niż na oficjalnej stronie autora. Każdy inny producent w tej sytuacji albo nie podjął by żadnych działań, albo napisał do administracji z prośbą o usunięcie swojej gry z ich katalogu. Jednak Sos nie jest każdym innym i postanowił podjąć współpracę z Pirate Bay. Dzięki temu McPixel pojawił się na stronie głównej tegoż serwisu, a z dnia na dzień jego sława rosła. Po krótkim czasie, tytułem tym zainteresowały się różnego rodzaju portale, magazyny i przede wszystkim, tzw. „YouTuberzy” z PewDiePie’m na czele. Dziś możemy już kupić tę grę na Androida za pośrednictwem Google Play, na iOS przez AppStore oraz na Steamie, jeśli chcemy zagrać na PC. Lecz czy naprawdę warto zainteresować się tą pozycją? Może niezasłużenie stała się tak popularna?

Zacznijmy jednak od początku. Co odróżnia McPixela od pozostałych przygodówek poin’n’click? Między innymi to, że cała rozgrywka jest podzielona na cztery rozdziały, a te natomiast na trzy podrozdziały, w których znajduje się sześć etapów, trwające po 20 sekund. Trochę to zagmatwane, ale już po pierwszym starcie zrozumiecie o co chodzi. W trakcie każdego z nich musimy zapobiec eksplozji bomby, korzystając z aktualnie dostępnych przedmiotów/osób/zwierząt/czegokolwiek. Założenie proste, ale na szczęście w praktyce takie nie jest. Możliwości jest całe mnóstwo, a po podjętej czynności nie ma już odwrotu i wybuch albo następuje albo nie. W przypadku tego pierwszego, poziom jest „pomijany” i staramy się rozwiązać następny. Jeśli się nam udaje, etap zostaje zaznaczony jako zwyciężony i nie wracamy już do niego w aktualnej rozgrywce. Nie ma tu czegoś takiego, jak ograniczona ilość żyć. Po prostu powtarzamy w kółko cykl sześciu rund aż przejdziemy je wszystkie. Jest to bardzo dobre rozwiązanie i dzięki temu nie irytujemy się tak szybko, jeśli coś nam nie wychodzi. A dziać się to będzie często, bardzo często. Większość sposobów na przejścia etapów jest tak absurdalna, że gdy to w końcu staje się logiczne – nadal szukamy innych, udziwnionych wyjść z danej sytuacji. Gra ot tak przestawia nas na zupełnie surrealistyczny tryb myślenia. Przykłady? Zalanie keczupem dynamitu schowanego w bułce do hot-dogów i rozpaćkanie go sobie na twarzy, włożenie staruszkowi korby w tyłek i kręcenie nią bez skutku, złożenie oświadczyn słońcu, wsadzenie kości w krowi tyłek by ta zakochała się w McPixelu, lub chociażby wysmarkanie się w zasłonę na sali operacyjnej.

Zdecydowanie produkcja Sosa stoi humorem. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, poza czystym absurdem rodem z Monty Pythona, pojawia się tu także masa nawiązań do popkultury. Chcecie uratować Titanica przed zderzeniem z górą lodową, pomóc Luke’owi w pojedynku z Darth Vaderem czy zniszczyć Terminatora? Nie ma problemu, takie etapy też się znajdą. Dostęp do nich zostanie odblokowany po odkryciu wszystkich gagów (czyli wykonaniu wszystkich możliwych czynności) w danym rozdziale. Dzięki temu, rozgrywka zyskuje na godzinie czy dwóch. Poza głównym trybem, mamy dostęp do jeszcze dwóch – Endless oraz DLC. Ten pierwszy zostaje odblokowany po ukończeniu „kampanii” i jest po prostu wielką powtórką, w której rozgrywamy od nowa wszystkie poziomy w losowej kolejności. Natomiast drugi to darmowe dodatki DLC, które wciąż powstają i pewnie przez długi czas będą utrzymywać tę grę przy życiu. Nie jestem jednak pewien czy pojawiają się one w wersji na Androida, ponieważ recenzowana wersja nie była tą najnowszą.

Ciężko mówić w obliczu McPixela o oprawie audiowizualnej, ponieważ jest ona… bardzo specyficzna. Nie każdemu musi odpowiadać, ale nie można odmówić jej swojego dziwnego, pokrętnego uroku. Jak na to wskazuje tytuł, grafika została wykonana w technice pixel art (mówiąc trywialnie – składając piksele ręcznie do kupy). Różne obiekty i szczególnie ich animacje są narysowane dosyć umownie, ale raczej nie miałem problemu z ich interpretacją. Sam McPixel jest bardzo charakterystyczny i myślę, że śmiało mógłby posłużyć jako jedna z ikon polskiego przemysłu growego, obok Geralta z Rivii i Ray’a McCalla. Co do audio, jest równie skromne. Głównie słyszymy dwa powtarzane w kółko utwory plus jeden w menu (1 2 3), które niesamowicie wwiercają się w mózg. Po kilku minutach gry nie jesteśmy już w stanie wyzbyć się tej melodii z głowy. Nie jest to jednak w żadnym wypadku wada, ścieżka dźwiękowa idealnie współgra ze specyficznym, niskobudżetowym klimatem tej produkcji. Poza tym jest jeszcze ten świetny tytułowy okrzyk, który słyszymy po każdej rozgrywce – „Makpiksel!”. Wszystko to bardzo zapada w pamięć i myślę, że jeszcze długo będzie się o McPixelu mówić.

W Google Play można kupić ten tytuł za skromne 9,99zł i polecam go każdemu, bez względu na płeć, wiek czy poczucie humoru. Gwarantuję, że będą to dobrze wydane pieniądze. Chociażby ze względu wsparcia sceny gier niezależnych i w szczególności – jednego z jej polskich przedstawicieli, Sosa Sosowskiego. Jeśli nadal się wahacie – wypróbujcie najpierw wersję lite (oba linki znajdziecie pod oceną końcowa). Poniżej przeczytacie wywiad przeprowadzony właśnie z nim.

Plusy:
+ Świetne, surrealistyczne etapy, absurd na absurdzie
+ Pełno nawiązań do popkultury
+ Kilka trybów rozgrywki
+ Postać McPixela

Minusy:
– Mimo wszystko, przydałoby się trochę większa różnorodność utworów w ścieżce dźwiękowej

Grywalność: 6/6
Dźwięk: 4/6
Grafika: 5/6

OCENA OGÓLNA: 5/6

McPixel w Google Play

McPixel Lite w Google Play

Wywiad z twórcą

Adrian Ugowski: Mógłby pan się przedstawić, opowiedzieć o swoich zainteresowaniach?
Sos Sosowski: Nazywam się Sos Sosowski, interesuje się tworzeniem okropnych gier, a że nie jestem w tym dobry, to czasami nie są aż tak okropne.

AU: Spodziewał pan się takiego zainteresowania McPixelem? W końcu poza dosyć wysoką ilością pobrań cieszy się popularnością wśród głównie zagranicznych youtuberów.
Sos: Nie spodziewałem się aż takiego zainteresowania i jestem jak najbardziej pozytywnie zaskoczony. Wydaje mi się że McPixel musi być dobrym materiałem youtubowym z uwagi na ilość filmików.

AU: McPixel został stworzony w całości przez pana, łącznie z muzyką i grafikami?
Sos: McPixel został stworzony w całości przeze mnie. Łącznie z programowaniem, grafiką, muzyką i całą oprawą. Jest to pierwsza moja większa produkcja, którą w całości stworzyłem sam. chciałem sam siebie upewnić, czy jestem w stanie stworzyć grę sam w stu procentach i przyznam bez bicia ze z efektów mojej pracy jestem jak najbardziej zadowolony.

AU: Skąd czerpie pan inspirację przy wymyślaniu tych wszystkich gagów? :)
Sos: Początkowo starałem się wymyślać wszystko na zapas i mieć jakiś tam projekt w głowie. Jednak z uwagi na ilość poziomów jakie chciałem w grze zawrzeć, pula pomysłów szybko uległa wyczerpaniu. Po krótkim drapaniu sie po głowie, zdecydowałem że zacznę rysować tak po prostu i zobaczę co z tego wyjdzie na żywo. Stąd też niesamowicie niespodziewane sytuacje i gagi w McPixelu.

AU: Od kiedy zajmuje się pan tworzeniem niezależnych gier?
Sos: Od roku. Wcześniej pracowałem przy jakimś MMO, a jeszcze wcześniej byłem szarym nauczycielem angielskiego w szkole podstawowej. W końcu zdecydowałem spróbować swoich sił, i tak oto teraz tworze własne gry.

AU: Planuje pan jeszcze jakieś produkcje na Androida?
Sos: Aktualnie moich planów nie zna nikt, nawet ja. McPixel domyślnie miał być grą na PC, lecz z uwagi na rosnącą popularność dotykowych gadżetów, zdecydowałem się udostępnić go również na te urządzenia.

AU: Chciałby pan coś dodać od siebie?
Sos: Chyba nie. Dziękuję bardzo za wywiad i pozdrawiam!

AU: Również dziękuję i życzę powodzenia z kolejnymi projektami!

686 KOMENTARZE

Comments are closed.