Widząc napis: “Samsung Galaxy” wiemy od razu, że chodzi o sprzęt oparty o platformę Android. Podobnie Sony Ericsson przyzwyczaił swoich klientów do nazewnictwa Xperia. Co prawda, nie wszystkie Xperie były oparte o ten właśnie system, ale na pewno zdecydowana ich większość. A tu nagle, niespodziewanie… duet japońsko-szwedzki niemal na sam koniec pracy jako firma o dwuczłonowej nazwie, postanowił wrócić do nieco zakurzonej, choć przecież i tak wszystkim doskonale znanej, marki Walkman.

Stąd ta przedziwna nazwa: “Live with Walkman”. Choć smartfon oznaczony numerem WT19i jest zbudowany na niemalże identycznych podzespołach jak ostatnie modele z serii Xperia, przez producenta został zaliczony do nieco innej kategorii – smartfonów muzycznych. Jaka szkoda, że w dzisiejszych czasach urządzenie muzyczne, by się dobrze sprzedało, musi spełniać zupełnie inne wymagania niż jeszcze parę lat temu… no, ale sprzęt zadowoli nastolatków, cel zatem został osiągnięty.

Nim wytłumaczę zawiłości ostatniego zdania, wypada choć pokrótce opisać produkt. Technicznie nie można specjalnie narzekać – do dyspozycji oddano nam sprzęt wyposażony w procesor o szybkości 1 Ghz oraz pamięć operacyjną oferującą 512 MB. Czyli jest nieźle. Znacznie gorzej jest natomiast w kwestii rozdzielczości ekranu, bo mamy tu tylko HVGA (320×480 pikseli na 3.2 calowym ekranie), a jeszcze gorzej, gdy przyjrzymy się rodzajowi wyświetlacza – jedynie TFT, jak za starych czasów.

Jednak za bardzo narzekać nie można, bowiem parametry są w zasadzie doskonałe, gdy porównamy je z urządzeniami będącymi bezpośrednią konkurencją dla Live with Walkman – a są to między innymi Samsung Galaxy Ace, Galaxy Gio, HTC Wildfire S czy nawet Xperia X8. O ile koreańskie urządzenia najgorsze nie są jeśli chodzi o ich prędkość, tak model HTC i X8 zostają daleko w tyle. Live with Walkman autentycznie robi wrażenie prędkością oraz optymalizacją systemu (Android 2.3.4) oraz przyjemnym i godnym pochwały interfejsem Timescape.

O lagach można zapomnieć. Przeglądarka jest szybka i zwalnia dopiero w miejscach, gdzie natrafia na treści flash. Lecz spowolnienie wcale nie jest na tyle istotne, by psuć zabawę z korzystania z urządzenia. Miejsca mamy całkiem sporo, bo nieco ponad 250 MB zostaje na instalację aplikacji, a przenosząc te, które można na kartę pamięci można mieć pewność, że system pozwoli na zabawę naprawdę wieloma programami. Interfejs to typowa dla tej marki zabawa umieszczaniem skrótów do programów w rogach ekranu, co wygląda bardzo młodzieżowo i jest przyjemnie funkcjonalne.

Samo urządzenie niestety nie posiada tej jakości wykonania co konkurencyjny HTC Wildfire S, pod względem budowy bliżej mu zdecydowanie do koreańskich produktów. Na osłodę pozostaje fakt, że tył smartfonu jest przyjemnie matowy, z ręki na pewno się nie wyślizgnie, rysy też łatwo się nie robią. Live with Walkman zbudowany został z plastiku, który co prawda nie trzeszczy, ale wrażenia solidności też nie zapewnia. Za to przycisk włączania/wyłączania/blokowania ekranu jest zrobiony bardzo przyzwoicie – a dla mnie to jeden z najważniejszych guzików w urządzeniu i często narzekałem na inne smartfony z jego powodu. Tu narzekać nie trzeba. A poza tym telefon można wybudzić nie tylko klawiszem blokady, ale także przez naciśnięcie fizycznego przycisku Dom. Z kolei dwa dodatkowe klawisze (Powrót i Menu) są dotykowe. Oprócz tego z boku urządzenia mamy świetnie działającą regulację głośności oraz beznadziejnie działający przycisk aparatu. Nie ma sensu go używać, jego jakość jest tak żenująca, że aż brak mi porównania-zrobienie zdjęcia jest bardzo utrudnione. Fotografie o wiele wygodniej robi się po prostu klikając w ekran – w przypadku Live with Walkman bowiem nie mamy gdzieś na wyświetlaczu spustu migawki, a po prostu klikamy gdziebądź w ekran. Rozwiązanie sprawdza się znakomicie. Zdjęcia też najgorsze nie są, oczywiście zakładając, że użytkownik zamierza wbudowany aparat i kamerę stosować do typowych celów, nie do zaawansowanej fotografii.

Ostatnim klawiszem, w jaki został wyposażony WT19i, jest Walkman, znajdujący się na górze, obok przycisku blokady. Skorzystanie z niego otwiera odtwarzacz muzyczny, nieco przerobiony względem podstawowego, czy jak też czasem się mówi: “stockowego”. Podobnie mamy do czynienia z wykorzystaniem rogów ekranu w celu zaoszczędzenia miejsca na wyświetlenie wielkiej okładki słuchanej płyty, bazę utworów można przeszukiwać po albumach, piosenkach, wykonawcach i listach odtwarzania, nie zabrakło także korektora dźwięku.

Ciekawostką jest natomiast klawisz nieskończoności, umieszczony na środku ekranu. Pozwala on błyskawicznie sprawdzić kilka faktów dotyczących słuchanej muzyki: wyszukać informację o wykonawcy w Wikipedii, poszukać tekstu piosenki czy poszukać wideoklipu lub wersji karaoke w serwisie YouTube.

Live with Walkman, jak stwierdziłem na początku, gra przyzwoicie. Z pewnością większość fanów mobilnego słuchania muzyki zadowoli. Cóż, nazwa “Walkman” do czegoś powinna zobowiązywać, prawda? Szczerze mówiąc, ja jednak spodziewałem się nieco więcej, nawet biorąc pod uwagę niski koszt urządzenia i jego przynależność do sprzętu z niskiej półki. Producent jednak zamiast jeszcze bardziej dopracować brzmienie muzyki, skupił się na zadowoleniu pewnej, dość licznej grupy odbiorców – tych, którzy paradują z telefonami po mieście i bez skrępowania słuchają swoich ulubionych utworów w trybie Loud, czyli bez słuchawek na uszach. I dla nich też prawdopodobnie zamontowano w smartfonie dwa głośniki i system xLOUD, czyli dodatkowe, sztuczne zwiększenie mocy. Wydobywane dźwięki, i tak już mocno ograniczone względem wersji słuchawkowej, stają się jeszcze bardziej piskliwe i niesłyszalne. Oczywiście xLOUD działa tylko i wyłącznie przy odsłuchiwaniu muzyki bez użycia słuchawek, gdy je podłączymy do smartfonu włączenie tego trybu nie daje kompletnie nic.

I w tym trybie kryje się cała magia słowa “Walkman”. Bo gdyby nie tryb xLOUD przeznaczony dla specyficznego grona odbiorców, Live with Walkman mógłby być kolejną, całkiem znośnie grającą Xperią.

Czy warto kupić model WT19i? Smartfon kosztuje naprawdę bardzo przyzwoite pieniądze, a jako się rzekło od konkurencji w swoim przedziale cenowym jest szybszy. I ta właśnie szybkość, czyli codzienna przyjemność z korzystania, jest największą zaletą Live with Walkman. Potem dopiero do plusów dochodzą: przyzwoita jakość odsłuchiwanej muzyki, wbudowana klawiatura typu Swype oraz obiecana przez producenta aktualizacja do Androida 4.0 Ice Cream Sandwich. Konfrontując to z minusami, czyli głównie przeciętną rozdzielczością ekranu w jakości TFT wychodzi jasno: pewnie, że warto!

1403 KOMENTARZE

  1. Jak wszyscy użytkownicy se live zapewne sie zgodzą największym minusem jest pojemność bateri.Przy moim użytkowaniu gdy jestem większość dnia na wi-fi bateria wytrzymuje max 10godz.Gdyby wykonawcy tego telefonu zaopatrzyli go przynajmniej w 1750mAh byłoby przyzwoicie.Z racji tego ze bateria nie spisuje sie za dobrze gdyż nie mamy możliwości podłączyć telefonu do źródła zasilania kupiłem drugi telefon HTC HERO ktory jest nieco slabszy pod wzgledem procesora i pamieci ram ale bateria wytrzymuje znacznie dluzej.Natomiast jesli chodzi o sam fakt kupienia se live to oplaca sie go nabyc gdyz nie sprawuje on praktycznie wiekszych problemow pod wzgledem uzytkowania,a jesli chodzi o internet to przejscia pomiedzy stronami sa bardzo plynne i szybkie.Na tym koncze i pozdrawiam wszystkich nabywcow se live with walkman!

  2. Ja mam dokładnie to samo urządzenie tylko innego koloru i wypada mi powiedzieć że pozytywnie zaskoczona jego funkcjonalnością. Generalnie nie ma się do czego przyczepić, urządzenie funkcjonuje gładziutko jak to napisano w kilku recenzjach a także w specyfikacjach prezentowanych u producenta. Jeśli bym miała wam polecić, to z pewnością polecam. Wspaniały stosunek kasy do jakości, jeśli jednak ktoś nie może pochwalić się odpowiednio dużym budżetem lecz jest zwolennikiem nowoczesnych elektronicznych zabawek to na pewno zadowolony.

Comments are closed.