Nie od dzisiaj wiadomo, że Gameloft to mistrz kopiowania. Ogromna większość tytułów, które francuskie studio wypuszcza na platformy iOS i Android to – delikatnie mówiąc – “nawiązania” do hitów innych producentów, nie tylko gier mobilnych, także tych z “dużych” konsol. Niestety jakiś czas temu Gameloft tak bardzo poszedł w kreację odpowiedników znanych gier, że według mnie zupełnie się w nich zatracił, spadając w rankingach popularności o kilka szczebli. W końcu ileż można grać w kolejne wersje Gangstar? Pójście w stronę modelu freemium także nie zdobyło uznania fanów – niby gry są za darmo, ale jednocześnie stały się jakieś takie… mniej grywalne. I paradoksalnie sporo droższe.

Shark Dash jednak może nieco namieszać na rynku, bowiem tytuł bardzo przypomina te gry, dzięki którym Gameloft w popularnośc urósł. Pewnie, że gra wciąż jest kopią, ale ośmielę się stwierdzić, że przygotowaną w całkiem przyjemnym, nawet kreatywnym stylu. Jest to zabawa typu puzzle, łącząca w sobie elementy głównie dwóch hitów z AppStore/Google Play: Angry Birds i Cut the Rope.

Bohaterem zabawy jest rekin o jakże ciekawym i odkrywczym imieniu Sharkee, pewnego dnia stający przed wielkim wyzwaniem: złe kaczki porwały jego dziewczynę, należy ją więc odbić, kaczki pożreć, a przy okazji nabić rekordową ilość punktów.

Mechanizm rozgrywki polega na wystrzeliwaniu Sharkeego niczym z procy, w kierunku rozmieszczonych gumowych kaczek oraz gwiazd oznaczających zwiększenie ilości punktów. Z tym, że kaczki należy zdobyć wszystkie, a gwiazdy są jedynie opcjonalne. Chociaż każdy fan gier typu casual dobrze wie, że nie ma czegoś takiego, jak opcja – każdą planszę należy zaliczyć na 100%, nie ma innej możliwości.

Zadanie będzie jeszcze trudniejsze, przez dodatkowe wymaganie, jakim jest ilość ruchów, z jaką należy każdy z etapów ukończyć. Jeśli gracz w tej ilości się zmieści i zbierze wszystkie kaczki, otrzymujemy więcej punktów – a tym samym łatwiej odblokujemy kolejne etapy. Gdy tę ilość przekroczymy, można zapomnieć o stuprocentowym zaliczeniu planszy, a w konsekwencji konieczności powrócenia do niej w przyszłości, celem poprawy wyniku.

Siłą gry jest doskonale przemyślany i zorganizowany system przeszkód i elementów dodatkowych, jakie w kolejnych akwenach, wannach i basenach napotkamy. Szczęściem tor potencjalnego lotu Sharkeego jest ukazany w postaci charakterystycznych kropek, zatem można planować przeróżne odbicia od ścian czy rur. Należy też dobrze ustalić siłę wystrzelenia, ogon rekina bowiem można naciągnąć mniej lub bardziej. Czasem odrobina delikatności się przyda.

Jednak nie wszystkie etapy zbudowane są na tej samej zasadzie. Gameloft się postarał, zadanie domowe odrobił, także trafimy i na takie plansze, gdzie do czynienia będziemy mieć z całą maszynerią, którą w ruch wprawi jeden, za to perfekcyjnie wymierzony ruch. Ponadto z czasem do Sharkeego dołączą koledzy, i gra znowu nas zaskoczy wymuszeniem osobnej taktyki zabawy z kilkoma bohaterami w wodzie.

Shark Dash z pewnością nie jest tytułem odkrywczym czy nowatorskim. Jednak pokazuje, że w Gamelofcie wciąż pracują ludzie na tyle kreatywni, by ze znanego wszystkim systemu zabawy wydusić wciąż sporo radości. Gra jest lekka, nie wymaga posiadania smartfona z najwyższej półki, jest niedroga, wciąga i sprawia przyjemność – czego chcieć więcej?

Plusy:
schemat znany, ale radości i tak jest sporo
nie zjada zbyt dużo zasobów urządzenia
dobra cena
przyjemna grafika i dźwięk

Minusy:
oczywiście pewna wtórność na tle dziesiątek innych gier w Google Play

Ocena: 4/5

 

Comments are closed.